Przejdź do treści Przejdź do menu

W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację jej funkcji.

Wykorzystywane w celu zapewnienia prawidłowego działania serwisu internetowego. Dzięki tym plikom nasz serwis internetowy jest wyświetlany prawidłowo oraz możesz z niego korzystać w bezpieczny sposób. Te pliki cookies są zawsze aktywne, chyba że zmodyfikujesz ustawienia swojej przeglądarki internetowej, co jednak może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem serwisu internetowego.

Siedem grzechów rodziców, których dzieci dorastają w świecie opanowanym przez elektronikę

Tekst o grzechach, jakie zdarzają się nam podczas wprowadzania dzieci do świata elektronicznego oraz o zagrożeniach, które czyhają na nas i na nasze dzieci.

  1. GENERALIZUJEMY

Uwierzcie mi, że gdybym dostawał 1 grosz, za każdym razem, gdy ktoś powiedział, że gry komputerowe to samo zło i że są głównym powodem agresywnych zachowań oraz degeneracji młodzieży, to dzisiaj miałbym dość kasy, aby kupić sobie dużą czekoladę. Słyszałem to o grach komputerowych, o japońskich bajkach, a teraz słyszy się to samo o mediach społecznościowych (chociaż w ich przypadku ludzie się nie cackają i niektórzy wręcz wieszczą, że prowadzą nas one wprost do upadku rasy ludzkiej).

To taka nowa wersja Elvisa Presleya, który kręcąc biodrami miał wyzwalać w młodzieży szatana.

Także pora nacisnąć pedał hamulca zanim przejdziemy do oceniania, niczym ksiądz Natanek mówiący, że Hello Kitty, Gwiezdne Wojny i Harry Potter to pomioty diabła. Najpierw poznajmy temat lepiej. Wiedza jest najlepszym przeciwnikiem generalizacji. To pomoże nam nie tylko lepiej zrozumieć samą technologię, ale też lepiej zrozumieć nasze dzieci, bo to nigdy nie jest tak, że wszystkie gry są złe czy że każda interakcja przez media społecznościowe jest szkodliwa.


  1. POZWALAMY NA ROZPOCZĘCIE TEJ INTERAKCJI ZBYT WCZEŚNIE I ZBYT INTENSYWNIE

Według zaleceń specjalistów dzieci do drugiego roku życia nie powinny oglądać bajek, bo może mieć to negatywny wpływ na ich umiejętności społeczne i intelektualne (źródło), bądź negatywnie wpływać na naukę języka (źródło).

Natomiast w przypadku gier komputerowych, Jane Healy, autorka książki o wpływie komputerów na nasze dzieci, a także doktor psychologii, napisała nawet, że dzieci do 7 roku życia mają mnóstwo innych umiejętności do rozwijania poza komputerowymi i że na nich powinniśmy się skupić. Reszta przyjdzie z czasem.

Oczywiście to nie jest zero jedynkowe i jedna bajka w wieku 18 miesięcy czy jedna dopasowana do wieku gra w wieku 4-5 lat nie sprawi, że wszystko jest stracone. Tutaj chodzi o to, aby nie dawać 12 miesięcznemu dziecku tabletu i pozwalać mu się nim bawić przez godzinę, bo niestety takie sytuacje są coraz częstsze.

  1. NIE USTALAMY ZDROWYCH LIMITÓW

Tutaj zalecenia specjalistów mówią o 30 minutach dziennie przy dzieciach w wieku 2-6 lat i 2 godzinach dziennie przy dzieciach w wieku 6-12 lat. Jednak ponownie – wszystko zależy od dzieci. Na jedne dzieci gry komputerowe nie będą szczególnie wpływać, a inne będą się po parunastu minutach przed ekranem zachowywały jak małpy w zoo. Także u nas na przykład, owe 2 godziny dziennie w ogóle nie wchodzą w grę :) Nie mówiąc już o tym, że nie zostawałoby im dość czasu na cokolwiek innego.

Także takie zdrowe limity, to są limity po których przekroczeniu widzimy, że gry lub bajki zaczynają wpływać na dziecko negatywnie. Jak znaleźć taki limit? Metodą prób i błędów – innej nie znam.

  1. IGNORUJEMY OZNACZENIA WIEKOWE

Na szczęście (w przeciwieństwie do filmów puszczanych w kinach), w przypadku gier komputerowych istnieje system profesjonalnie oceniający od jakiego wieku można w daną grę zagrać i nazywa się PEGI (jest polska wersja językowa). PEGI określa zresztą nie tylko od jakiego wieku dzieci mogą zagrać w daną grę, ale również dzięki systemowi dodatkowych oznaczeń informuje nas czy w grze pojawia się przemoc, seks, wulgaryzmy czy sceny, które mogą wywołać strach. Także sprawdzamy to i upewniamy się, że dana gra rzeczywiście nadaje się dla naszego dziecka, a jak nie jesteśmy pewni, to lepiej poszukać czegoś innego albo samemu najpierw zagrać i ocenić.

  1. WYBIERAMY GRY, KTÓRE UZALEŻNIAJĄ

Jak to się mówi: istnieją gry i gry. Są gry, które prowadzą nas od punktu A do punktu B i dają na końcu poczucie spełnienia. Trochę jak bajka, ale interaktywna. Początek, rozwinięcie, zakończenie. Kiedyś większość gier tak wyglądała.

Jednak z czasem twórcy gier zauważyli, że prawdziwy potencjał (szczególnie finansowy) drzemie w tytułach nieśmiertelnych. W grach, które wciągną raz i będą mocno trzymały. World od Warcraft, Hearthstone, League of Legends, żeby wymienić kilka z brzegu. W tych grach nie ma napisów końcowych i uzależniły już mnóstwo zdrowych dorosłych ludzi, bo zawsze jest coś jeszcze do zrobienia i jeszcze ktoś do pokonania, więc dlaczego miałyby nie uzależnić dzieci? Jeśli dodamy do tego fakt, że nie da się ich nawet zatrzymać (pauza), bo gra się przez Internet, to zagrożenie jest tym większe.

Dlatego ja osobiście, jako osoba, która sama wpadła kiedyś w te sidła, zdecydowanie polecam na nie uważać.

  1. NAJPIERW DAJEMY DZIECIOM GRY KOMPUTEROWE, A PÓŹNIEJ WŚCIEKAMY SIĘ, ŻE CIĄGLE SIĘ NUDZĄ. 

To jest nieprawdopodobne jak często dzieci spędzające dużo czasu przed ekranami wypowiadają słowa: „nudzi mi się”. Jednak jak się ma im nie nudzić, skoro przed chwilą mieli przed oczami coś tryskającego wręcz kolorami, dźwiękami czy pomysłami, a teraz muszą wrócić do swojego „smutnego i szarego” pokoju, by same się pobawić. Nagle same muszą coś wymyślić, nagle już nie jest to takie wygodne jak oglądanie telewizji, gdzie jesteśmy jedynie biernymi odbiorcami. Nic zatem dziwnego, że się nudzą.

Jednak dzień, dwa, pięć, dwadzieścia z mniejszą ilością ekranów i powoli odnajdą się w tym analogowym życiu i zaczną znowu czerpać radość z tego, że same potrafią coś wymyślić czy same potrafią coś zrobić. Szczególnie jeśli na początku będzie obok rodzic, który pokaże im jak to zrobić i on sam będzie potrafił czerpać z tego radość.

  1. NIE ROZMAWIAMY Z DZIECKIEM O EW. ZAGROŻENIACH.

Czasami zakładamy, że dziecko przecież do wszystkiego dojdzie samo. Tymczasem zbyt wczesne wystawienie na brutalną przemoc, na ostre wulgaryzmy czy na sceny erotyczne, nie jest dobre dla żadnego dziecka, a jednak zagrożenie jest w obecnych czasach całkiem realne. Zdarza się zresztą, że mimo rozmowy, dziecko przez przypadek może trafić na takie strony – dobrze jest więc pomyśleć nad dodatkowym zabezpieczeniem urządzeń czy komputerów z których korzystają dzieci (na stronie Fundacji jest informacja jak to zrobić).

ZRESZTĄ I TAK NAJGORSZY GRZECH JEST CZĘSTO POMIJANY

A jest nim nie spędzanie czasu z dzieckiem, gdy ono uczy się korzystać z urządzeń elektronicznych. Szczególnie na samym początku, ale też później od czasu do czasu. Upewnienie się, że gry są odpowiednie, że bajki nie działają na nasze dziecko np. za bardzo pobudzająco. To wszystko da się stwierdzić, ale trzeba być obok. Trzeba rozmawiać. Trzeba czasami to trochę wyczuć i jeśli nie jesteśmy czegoś pewni albo do czegoś przekonani, to zrezygnujmy z tego na rzecz innych rozrywek, niekoniecznie elektronicznych. Na to jeszcze przyjdzie czas i nie ma co specjalnie wybiegać do przodu.

W końcu tak jak chodziki mogą być szkodliwe, bo zbyt wcześnie wpływają na nasze dzieci, a one i bez nich spokojnie nauczą się chodzić, tak samo zbyt wczesne wystawienie dzieci na elektronikę może być szkodliwe i ważne jest, abyśmy nie kierowali się tym co robią wszyscy czy tym co czasami kreują media, ale przede wszystkim robili to, co jest najlepsze dla nas i dla naszego dziecka.